PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
plakat:
Eric Lax
Wydawnictwo Axis Mundi
Warszawa, 2008
stron: 480
Woody’ego Allena niektórzy uwielbiają, inni wręcz nie cierpią, a jest jednym z najsłynniejszych światowych reżyserów i scenarzystów. Nie pochodzi z hollywoodzkiej fabryki snów. Przez całe życie udaje mu się tworzyć autorskie kino, nie niezależne, ale o indywidualnym charakterze i wyrazie. Nominowany kilkanaście razy do Oscara, nagrodę zdobył trzy razy za najlepszy scenariusz oryginalny, otrzymał też dwa Złote Globy.

Woody Allen lubi mieć nad wszystkim, co robi, kontrolę, dlatego w większości filmów sam też występuje jako aktor. Postać neurotycznego intelektualisty przesadnie gestykulującego, człowieka obarczonego licznymi fobiami, nudziarza i egotyka stworzona przez Allena stała się znakiem firmowym jego obrazów. To ona irytuje widzów bądź zachwyca. Nie jest to jednak prawdziwe oblicze twórcy, zakodowane tak w ludzkiej świadomości. Jaki jest zatem naprawdę Woody Allen i jak mu się udało przetrwać w dzisiejszym świecie z własną wizją filmu? O tym można się dowiedzieć z książki „Woody Allen o sobie samym. Rozmowy z lat 1971-2007” Erica Laxa, współpracownika „New York Timesa”, „Vanity Fair” czy „Esquire”, znanego biografa gwiazd filmowych, m.in. Humphreya Bogarta.

Historia poznania się obydwu panów w 1971 roku ma znaczenie dla powstałego wydawnictwa, gdyż naznaczone jest piętnem emocji. Eric Lax był początkującym wówczas dziennikarzem „New York Times Magazine”, a trzydziestosześcioletni Woody Allen wprawdzie już okrzepłym komikiem (napisał dwie broadwayowskie sztuki), ale w świecie filmu stawiał pierwsze kroki. Nic dziwnego, że gdy dziennikarz zjawił się w biurze reżysera i scenarzysty przy Zachodniej Pięćdziesiątej ulicy na Manhattanie, ten był speszony i onieśmielony całą sytuacją. Wszak miał za sobą tylko dwa wyreżyserowane przez siebie napisane scenariusze: „Bierz forsę i w nogi” (1969) i „Bananowego czubka” (1971). Zdenerwowanie udzieliło się obydwu twórcom: reporter pytał z listy i odhaczał pytania, reżyser dawał zwięzłe odpowiedzi. Nie rokowało to najlepiej dla mającego powstać artykułu ani dla dalszej znajomości. Tekst powstał, ale nie ukazał się w „Timesie”, mimo to drogi artysty i przyszłego biografa skrzyżowały się jeszcze wielokrotnie. Kolejne spotkania, w miarę jak panowie nabierali znaczenia każdy w swej profesji, nacechowane były większą swobodą i fantazją. „– Cytowałeś mnie dokładnie we właściwym kontekście i doceniłeś moje dowcipy – powiedział, mając na myśli to, że cytowałem nie tylko ich początek, ale również puentę. – Możesz wpadać do mnie do montażowni, kiedy tylko zechcesz” – powiedział do Laxa Woody Allen, co autor publikacji przytacza we wprowadzeniu. I tak to się zaczęło. Przez 36 lat dziennikarz „wpadał” na plan Allena, rozmawiali w salkach projekcyjnych, montażowni, garderobach, w samochodach i na chodnikach Manhattanu, Paryża, Nowego Orleanu czy w kolejnych domach reżysera. Z tej coraz swobodniejszej wymiany zdań powstawał dokumentalny materiał, który jak ekspozycja poklatkowa w fotografii daje obraz transformacji Woody’ego Allena od nowicjusza do jednego z najbardziej uznanych filmowców na świecie.

Jak Allan Stewart Konigsberg (urodzony w 1935 roku) z nowojorskiego Brooklynu, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artysty, przechodził od zwykłej komedii do dramatu i z kim mu było po drodze – wie i odnotowuje Lax. Autor przypomina, że szesnastoletni Allan zapisywał zwykle 3-4 kartki dziennie, to jest 50 dowcipów, za co płacono mu 20-40 dolarów tygodniowo, zaproszono do NBC do „Colgate Comedy Hour”, a potem pisał już dla Sida Caesara. Zarabiając jeszcze w szkole, musiał się ukrywać pod pseudonimem, a poza tym uważał, że komik nie może mieć poważnego nazwiska, tylko pseudonim. Napisanie scenariusza do „Co słychać koteczku” (1965), najpopularniejszej ówczesnej komedii filmowej, w której też występował, stało się doświadczeniem utwierdzającym go w przekonaniu, że musi mieć zawsze kontrolę nad swymi scenariuszami. Stąd sam postanowił reżyserować filmy; komedie romantyczne i slapstickowe, obrazy medytacyjne nad światem pozbawionym Boga, paradokumenty, musicale, freudowskie fantazje z tłem ukochanego Manhattanu. Na przykład w swoich filmach – „Manhattanie” (1979) był Isaakiem Davisem, „Nowojorskich opowieściach” Sheldonem Millsem, a w „Tajemnicy morderstwa na Manhattanie” (1993) Larrym Liptonem. Wszędzie pojawiał się jako hipochondryczny mężczyzna w sztruksach, kaszmirowym swetrze i oliwkowym kapelutku, nieporadny i gapowaty. W prawdziwym życiu (z wyjątkiem przesadnego dbania o zdrowie, kiedy Woody żartuje i mówi: „Achilles miał tylko piętę Achillesa, ja mam całe ciało Achillesa!”) taki nie jest! Autor książki rozprawia się z tak przyjętym wizerunkiem reżysera, biorącym się głównie z tego, że oliwkowe sztruksy i kapelusik naprawdę nosi prywatnie. „Woody Allen jest antytezą swej postaci z ekranu, która zwykle znajduje się w stanie kryzysowym i jest bardzo nerwowa” – pisze Lax, a Allen dodaje: „Nie jestem tak nieudolny, jak często się przedstawiam dla wywołania komicznego efektu. Wiem, że moje życie nie składa się z serii katastrof, które są tak niedorzeczne, że aż zabawne. Życie jest o wiele nudniejsze”.

Książka powstawała w latach 2005-2007 jako autoanaliza dotychczasowej drogi zawodowej reżysera i w tym czasie biograf porządkował teksty uzyskane wcześniej, dając je do akceptacji twórcy, który przyłożył się do tego solidnie. Rozmowy z kilkudziesięciu lat wprawdzie przypominają szczegóły z realizacji konkretnych filmów, takich jak „Annie Hall” (1977) czy „Wszystko gra” (2005), z których Allen był szczególnie zadowolony, ale ideą książki było systematyczne poddanie twórczości filmowej analizie. Dlatego Eric Lax słusznie dzieli książkę na rozdziały, w których grupuje wszystkie aspekty filmowe nie chronologicznie, ale tematycznie: od pomysłu i jego zapisu aż do instrumentacji obrazu poprzez dobór obsady, grę aktorów, wybór plenerów, wnętrz i pracę z operatorami, scenografami, żmudne prace w montażowni czy dobór muzyki. Tak poprzez sposób tworzenia dzieła najlepiej wyłania się prawdziwy obraz jego twórcy niezwykle pracowitego i skromnego, świadomego swych ograniczeń, ale i pewnego dokonań. Czego dowiadujemy się o Allenie i jego warsztacie? „Piszę tak, jak zawsze pisałem, odręcznie, a potem przepisuję na tej samej co zawsze maszynie” – opowiada Ericowi Lax. Lax wyjaśnia, że ta sama mała maszyna – to Olimpia, którą Allen kupił, mając 16 lat, za 40 dolarów. Autor dopytuje teraz reżysera o papierową torbę, do której kiedyś wrzucał karteluszki ze swoimi pomysłami. Nadal ją ma i korzysta z jej zawartości. Allen opowiada o męczącym procesie wymyślania akcji i dialogów w głowie (nawet pod prysznicem) i ich zapamiętywania, myślowego pisania scenariusza, przy którego przepisywaniu już może słuchać ukochanego jazzu nowoorleańskiego. Allen nie lubi robić dużo dubli, nie jest skory do dokrętek, ale w montażowni wszystko przepuszcza przez swoje ręce. Szczególnie wyczulony jest na podkład muzyczny, który jest dla niego „pożyczoną wspaniałością” (wykorzystuje piosenki z lat dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych – złotej ery swingu: Gershwina, Kerna, Portera, Berlina – „ponieważ to moja muzyka” – twierdzi). Prywatnie jaki jest? Prowadzi uregulowany tryb życia: rano na planie, jest małomówny i pije ciepłą wodę z cytryną, chodzi na mecze koszykówki ulubionej drużyny The New York Knicks, co tydzień ma próbę w jazz clubie Michael’s Pub, gdzie gra na klarnecie (można go posłuchać za 45 dolarów w Nowym Jorku). Mogliśmy go posłuchać i my, bo trasa koncertowa Woody Allen and His New Orleans Band nie ominęła w 2008 roku Warszawy, a w 2011 – Katowic.

Nie można powiedzieć, że rozmowy Laxa w każdym rozdziale płyną wartko i że niektóre motywy się nie powtarzają, a jednak wynika z nich nienudny obraz człowieka spokojnego i spełnionego, który dokładnie wie, czego chce. Plusem długoletniego wywiadu w odcinkach (a nie wywiadu-rzeki) jest niespotykana obecnie kultura w dotykaniu spraw osobistych słynnego reżysera i komika. Nazwiska kobiet, z którymi był związany, padały tylko wówczas, gdy miało to zawodowe uzasadnienie – nie można było pominąć roli Diane Keaton czy Mii Farrow, związanych prywatnie z artystą, a obsadzanych często w ważnych dziełach Allena. Osoba Soon-Yi-Previn, ostatniej żony Woody’ego Allena, pojawia się tylko wtedy, kiedy sam reżyser przywołuje jej obecność. A jednak szkoda, że autor książki nie spróbował trochę podrążyć materii, którą zdobył, i zadać reżyserowi dodatkowych, może bardziej skomplikowanych pytań niż niekiedy trywialnych, gdyż rozmowa na temat sensu sztuki filmowej byłaby pewnie ciekawsza. Woody Allen jest już oswojonym, chętnym rozmówcą i świetnym gawędziarzem, który szczerze opowiada o swoich przemyśleniach. Daje rady, jak dostać się do branży filmowej. „Więc jedyna rada, jaka mi przychodzi do głowy, to ta, że jeśli coś się liczy, to praca. Nie czytajcie o sobie, nie wdawajcie się w wielkie dyskusje o swojej pracy, tylko ryjcie nosem w ziemi. I niech wam nie przyjdzie do głowy myśleć o blaskach popularności. Nie myślcie o pieniądzach ani o pochwałach. Im gorsze macie mniemanie o sobie, tym lepiej”. Czy tak jest istotnie? W ostatnim rozdziale książki poświęconej karierze Woody Allen mówi: „Mam przekonanie, że pod względem artystycznym nie osiągnąłem niczego szczególnego. (...) Jestem zgryźliwym dowcipnisiem z Brooklynu czy Broadwayu, który miał wiele szczęścia w życiu”. Nie wiem, czy to prawda. Woody Allen ma 77 lat, a na ekrany europejskich kin wszedł jego 43. film – „Zakochani w Rzymie”.

Ewa Kozakiewicz
opis redakcji
  9.09.2012
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll