Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Mecenas Roman Giertych na swojej oficjalnej stronie internetowej napisał kilka dni temu następującą wiadomość:
„Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie Anny Przybylskiej. Sąd uznał, że doszło do "ogromnego naruszenia dóbr osobistych" (sprawa podania nieprawdziwej informacji o śmierci aktorki w lipcu 2014 r.- przyp. aut). Sąd zasądził 300 tysięcy złotych dla dzieci Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka oraz 22500 złotych kosztów sądowych”.
19 kwietnia pojawił się kolejny wpis: „Pudelek wpłacił pieniądze na przekazane na rozprawie konto rodziny Anny Przybylskiej. Wpłynęły również na to konto koszty zastępstwa procesowego w wysokości 7200 złotych. Sprawa została zakończona”.
Pragnę bardzo podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do zakończenia tej sprawy. Mecenas dodał jeszcze znamienne zdanie: „Pamiętam moją rozmowę z Anią Przybylską, gdy powiedziała mi, że pozywamy wyłącznie o pieniądze, bo one (jak ją poinformowałem na Jej pytanie) mogą być dziedziczone. Chciała opiekować się materialnie swoimi dziećmi nawet po śmierci. To naprawdę była niezwykła kobieta ”.
Jest to oczywiście wyraz osobistych odczuć mecenasa, ale pozwoli Pan, że podpiszę się pod Pana zdaniem.
Liczę na to, że kiedyś stanie się jasne, iż sam status „osoby powszechnie znanej” (nie używam okropnego określenia „osoby publicznej”) nie oznacza, że staje się ona powszechną własnością. Idole, gwiazdy, osoby powszechnie znane - różnie ich zwano - istnieli zawsze. Są integralną częścią każdej kultury. Nie znaczy to jednak, że akurat w tej naszej, współczesnej, można je traktować wyłącznie w kategoriach produktu. Oczywiste? Wcale nie. Niestety.
Pragnę bardzo podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do zakończenia tej sprawy. Mecenas dodał jeszcze znamienne zdanie: „Pamiętam moją rozmowę z Anią Przybylską, gdy powiedziała mi, że pozywamy wyłącznie o pieniądze, bo one (jak ją poinformowałem na Jej pytanie) mogą być dziedziczone. Chciała opiekować się materialnie swoimi dziećmi nawet po śmierci. To naprawdę była niezwykła kobieta ”.
Jest to oczywiście wyraz osobistych odczuć mecenasa, ale pozwoli Pan, że podpiszę się pod Pana zdaniem.
Liczę na to, że kiedyś stanie się jasne, iż sam status „osoby powszechnie znanej” (nie używam okropnego określenia „osoby publicznej”) nie oznacza, że staje się ona powszechną własnością. Idole, gwiazdy, osoby powszechnie znane - różnie ich zwano - istnieli zawsze. Są integralną częścią każdej kultury. Nie znaczy to jednak, że akurat w tej naszej, współczesnej, można je traktować wyłącznie w kategoriach produktu. Oczywiste? Wcale nie. Niestety.
Anna Wróblewska
fot. Kuba Kiljan / Kuźnia zdjęć
Box Office. Podsumowanie I kwartału 2015 roku
"Szybcy i wściekli" zwalniają tempo
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024