Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W sierpniu bowiem mija rok, odkąd rozpoczął działalność SFP-owski Dom Pracy Twórczej Stara Łaźnia w Kazimierzu Dolnym.
DPT to nie jest dom towarowy czy inna proza życia. Skrót ten oznacza Dom Pracy Twórczej. Do jednego z nich, oczywiście filmowego, wróciłam po roku od momentu jego otwarcia.
Stara Łaźnia da się kochać od pierwszego wejrzenia. W nowej historii Domu Pracy Twórczej Stowarzyszenia zapisałam się złotymi zgłoskami jako pensjonariuszka, która dostała kwit KP z numerem 1. Ponieważ nie wypadało leniuchować w Domu Pracy Twórczej, zabrałam się za pisanie książki (w roli współautora), która właśnie się ukazała na rynku. Czyli Dom swoją rolę spełnił.
Rok temu spotkałam w Łaźni utalentowanego młodego reżysera Jakuba Pączka, który również deklarował, że twórczo pracuje, bo atmosfera sprzyja i znakomite warunki bytowe takoż. Miło wspominaliśmy również gościnne SFP-owskie pokoje w Astorii w Zakopanem, Domu Pracy Twórczej pisarzy polskiej. Astoria, co prawda nadgryziona zębem czasu, ma także niezaprzeczalny, choć nieco spatyniały urok. Mimo tej patyny, jak się wyraził Jakub, ma się tę świadomość, że mieszasz herbatę łyżeczką, którą mieszał Lem.
Stara Łaźnia swą historię dopiero pisze, choć już teraz katalog mieszających łyżeczką wygląda imponująco. Dzisiaj uzupełnił się na przykład o ekipę z reżyserem Krzysztofem Langiem i operatorem Andrzejem Wolfem na czele, którzy wpadli tu w przerwie zdjęć.
Wystarczy poczytać „Poza ekranem” profesora Zajicka, by zrozumieć, że przez kilkadziesiąt lat im bardziej filmowcy szukali Domu, im bardziej w niego zaglądali, tym bardziej go nie było. Jak miasteczka filmowego. Dwa niespełnione filmowe mity. Jak będzie z miasteczkiem, nie wiadomo, mit ten ostatecznie ziścił się w kilku krajach naokoło, jak się okazuje, nie jest aż tak nieosiągalny.
Paradoksalne, filmowcy doczekali się swojego DPT nie w czasach PRL-u, kiedy kino było najważniejszą ze sztuk, ale teraz, w czasach dojrzałego (podobno) kapitalizmu.
Stara Łaźnia da się kochać od pierwszego wejrzenia. W nowej historii Domu Pracy Twórczej Stowarzyszenia zapisałam się złotymi zgłoskami jako pensjonariuszka, która dostała kwit KP z numerem 1. Ponieważ nie wypadało leniuchować w Domu Pracy Twórczej, zabrałam się za pisanie książki (w roli współautora), która właśnie się ukazała na rynku. Czyli Dom swoją rolę spełnił.
Rok temu spotkałam w Łaźni utalentowanego młodego reżysera Jakuba Pączka, który również deklarował, że twórczo pracuje, bo atmosfera sprzyja i znakomite warunki bytowe takoż. Miło wspominaliśmy również gościnne SFP-owskie pokoje w Astorii w Zakopanem, Domu Pracy Twórczej pisarzy polskiej. Astoria, co prawda nadgryziona zębem czasu, ma także niezaprzeczalny, choć nieco spatyniały urok. Mimo tej patyny, jak się wyraził Jakub, ma się tę świadomość, że mieszasz herbatę łyżeczką, którą mieszał Lem.
Stara Łaźnia swą historię dopiero pisze, choć już teraz katalog mieszających łyżeczką wygląda imponująco. Dzisiaj uzupełnił się na przykład o ekipę z reżyserem Krzysztofem Langiem i operatorem Andrzejem Wolfem na czele, którzy wpadli tu w przerwie zdjęć.
Wystarczy poczytać „Poza ekranem” profesora Zajicka, by zrozumieć, że przez kilkadziesiąt lat im bardziej filmowcy szukali Domu, im bardziej w niego zaglądali, tym bardziej go nie było. Jak miasteczka filmowego. Dwa niespełnione filmowe mity. Jak będzie z miasteczkiem, nie wiadomo, mit ten ostatecznie ziścił się w kilku krajach naokoło, jak się okazuje, nie jest aż tak nieosiągalny.
Paradoksalne, filmowcy doczekali się swojego DPT nie w czasach PRL-u, kiedy kino było najważniejszą ze sztuk, ale teraz, w czasach dojrzałego (podobno) kapitalizmu.
Anna Wróblewska
fot. SFP
Spokojny koniec lata w kinach
Magia Woody'ego Allena
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024