Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Arogancja władzy. Może być to władza ta najwyższa, która z pogardą i poczuciem absolutnej wyższości opowiada o swoich kolegach z politycznej ławki w ekskluzywnej restauracji. Ale może być i ta władza mała, lokalna, regionalna. O potyczkach z nią już na moim blogu pisałam.
Ta historia zdarzyła się zapewne wiele razy. W wersji, którą przytaczam dzisiaj, na jednym z licznych małych lokalnych festiwali. Jedna z miejscowych instytucji publicznych postanowiła wyasygnować pewną skromną sumkę dla autora filmu offowego. Organizatorzy przyjęli to z radością, jako że offowcy generalnie rzadko dostają jakieś pieniądze za swoje dzieła. Ogłosili więc to światu w komunikatach prasowych, a wdzięczny dyrektor jeszcze dodatkowo poinformował na konferencji miejscowych dziennikarzy o pięknym geście. Szef instytucji miał wręczyć nagrodę na gali zamknięcia.
Na dobę przed ceremonią zamknięcia, tematem nagrody postanowił zająć się odpowiedni człowiek od kultury w tejże instytucji. Nie wiadomo, dlaczego w ostatniej chwili, wiadomo jednak, że uznał, iż z powodów formalnych nagrody dać nie można w postaci pieniężnej, twórca więc (dodajmy, że powiadomiony już o nagrodzie) musi zadowolić się tabletem o podobnej wartości.
Organizatorzy postawili sprawę jasno: albo zadeklarowane wcześniej pieniądze dla twórcy, albo proszę wziąć sobie tablecik i nie zbliżać się do kina. Zapowiedzieli, że chętnie zrzucą się na nagrodę finansową dla zdolnego offowca, co też zrobili. Pan od kultury znikł ze swoim tabletem tak nagle, jak się objawił.
Rozumiecie już, o co mi chodzi z arogancją władzy? Ludzie kultury, niezależnie od tego, czy organizują festiwal kategorii A lub mają nominację do Oscara, czy też robią film za 200 zł i przegląd w mieście powiatowym, mają niezbywalne prawo do szacunku. Jeśli o tym prawie zapomnimy, każdy będzie mógł nam wejść na głowę i podpiąć się pod pracę, której oddajemy nasze serce, energię, czas i talent.
Na dobę przed ceremonią zamknięcia, tematem nagrody postanowił zająć się odpowiedni człowiek od kultury w tejże instytucji. Nie wiadomo, dlaczego w ostatniej chwili, wiadomo jednak, że uznał, iż z powodów formalnych nagrody dać nie można w postaci pieniężnej, twórca więc (dodajmy, że powiadomiony już o nagrodzie) musi zadowolić się tabletem o podobnej wartości.
Organizatorzy postawili sprawę jasno: albo zadeklarowane wcześniej pieniądze dla twórcy, albo proszę wziąć sobie tablecik i nie zbliżać się do kina. Zapowiedzieli, że chętnie zrzucą się na nagrodę finansową dla zdolnego offowca, co też zrobili. Pan od kultury znikł ze swoim tabletem tak nagle, jak się objawił.
Rozumiecie już, o co mi chodzi z arogancją władzy? Ludzie kultury, niezależnie od tego, czy organizują festiwal kategorii A lub mają nominację do Oscara, czy też robią film za 200 zł i przegląd w mieście powiatowym, mają niezbywalne prawo do szacunku. Jeśli o tym prawie zapomnimy, każdy będzie mógł nam wejść na głowę i podpiąć się pod pracę, której oddajemy nasze serce, energię, czas i talent.
Anna Wróblewska
fot. Kuba Kiljan / Kuźnia zdjęć
Nieoczekiwana zamiana miejsc
Specyfika letniego sezonu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024