Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
„A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie” – takim stwierdzeniem kończy się przepiękny wiersz Leopolda Staffa „W przededniu”. Niezwykle życiowa konstatacja.
Utrzymany w konwencji kina drogi „Bilet na Księżyc” Jacka Bromskiego odebrałem sentymentalnie. Podobnie jak bohater tego filmu pochodzę z prowincji, maturę robiłem w dębickim liceum, kibicowałem miejscowej Wisłoce, wieści z kraju i ze świata dowiadywałem się z „Nowin Rzeszowskich”, wprawdzie kiedy człowiek stawiał swe stopy na Księżycu, chodziłem jeszcze do szkoły, ale też – jak Adama Sikora, bohater opowieści Bromskiego – choć kilka lat później, odbywałem „długą” podróż do wojska. Do piechoty zmechanizowanej, i to jeszcze z moim nazwiskiem…
Kadr z filmu "Bilet na Księżyc", fot. Kino Świat.
"Bilet na Księżyc" był dla mnie wędrówką sentymentalną z jeszcze innego powodu. Muzycznego. Bromski wpadł na fantastyczny pomysł, stworzył w swym filmie drugi plan dźwiękowy, wypełniając go popularnymi piosenkami z końca lat sześćdziesiątych, które niczym grecki chór komentują opowiadaną historię. Wszystko zaczyna się „Srebrnym weselem”, wykonywanym przez Wiktora Zatwarskiego z towarzyszeniem Orkiestry Polskiego Radia pod dyrekcją Stefana Rachonia, wszak rok 1969, kiedy człowiek wylądował na Księżycu, to także czas, w którym Polska Rzeczpospolita Ludowa obchodziła swoje 25-lecie. A więc:
Srebrne wesele!
Panowie z szampanem pospieszcie co tchu:
O przyjaciele,
Miłości wierności życzymy lat stu.
Życia tak wiele
Radości i smutków nie skąpił nam świat,
Srebrne wesele!
Rodzice strzeliło dwadzieścia pięć lat,
Dwadzieścia pięć lat!
A potem jest już mniej „akademijnie” i na ścieżce dźwiękowej pojawiają się m.in. „Napisz proszę” Haliny Frąckowiak i Grupy ABC Andrzeja Nebeskiego, „Kwiat jednej nocy” Alibabek, „Cała jesteś w skowronkach” i „Od wschodu do zachodu słońca” Skaldów, „Gdybyś kochał, hej” i „Po ten księżyc złoty” zespołu Breakout, czy wreszcie „Na drugim brzegu tęczy”, z wspaniałym solo saksofonowym Włodzimierza Nahornego oraz przejmującym wokalem Miry Kubasińskiej i Tadeusza Nalepy:
Zobaczyć słońce w nocy,
zobaczyć latem śnieg,
królika trzymać w dłoniach
i głaskać dłonią jego sierść.
A swoją drogą, tytułowa piosenka z pierwszej płyty zespołu Breakout „Na drugim brzegu tęczy” stała się szybko hymnem rodzimego psychodelicznego pokolenia. Usłyszałem ją po raz pierwszy w sopockim Non-Stopie, gdzie dotarłem po długiej autostopowej podróży, nie mniej inicjacyjnej niż ta późniejsza do wojska. A w Sopocie mignął mi wtedy po raz pierwszy – gdzieś w dyskotekowym tłumie – Jacek Bromski, wówczas wzięty dyskdżokej oraz prezenter muzyczny. Inna sprawa, że takiej muzyki jak w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nigdy już nie było. I u nas, i na świecie. Ta nasza młodość…
PS Piosenek zespołu Breakout można jeszcze posłuchać w filmach: „Brylanty pani Zuzy” (1971) Pawła Komorowskiego, „Spona” (1998) Waldemara Szarka, „O dwóch takich, co nic nie ukradli” (1999) Łukasza Wylężałka, „Testosteron” (2007) Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza, „Kizi mizi” (2007) Mariusza Wilczyńskiego oraz serialu Janusza Zaorskiego „Punkt widzenia” (1980).
Kadr z filmu "Bilet na Księżyc", fot. Kino Świat.
"Bilet na Księżyc" był dla mnie wędrówką sentymentalną z jeszcze innego powodu. Muzycznego. Bromski wpadł na fantastyczny pomysł, stworzył w swym filmie drugi plan dźwiękowy, wypełniając go popularnymi piosenkami z końca lat sześćdziesiątych, które niczym grecki chór komentują opowiadaną historię. Wszystko zaczyna się „Srebrnym weselem”, wykonywanym przez Wiktora Zatwarskiego z towarzyszeniem Orkiestry Polskiego Radia pod dyrekcją Stefana Rachonia, wszak rok 1969, kiedy człowiek wylądował na Księżycu, to także czas, w którym Polska Rzeczpospolita Ludowa obchodziła swoje 25-lecie. A więc:
Srebrne wesele!
Panowie z szampanem pospieszcie co tchu:
O przyjaciele,
Miłości wierności życzymy lat stu.
Życia tak wiele
Radości i smutków nie skąpił nam świat,
Srebrne wesele!
Rodzice strzeliło dwadzieścia pięć lat,
Dwadzieścia pięć lat!
A potem jest już mniej „akademijnie” i na ścieżce dźwiękowej pojawiają się m.in. „Napisz proszę” Haliny Frąckowiak i Grupy ABC Andrzeja Nebeskiego, „Kwiat jednej nocy” Alibabek, „Cała jesteś w skowronkach” i „Od wschodu do zachodu słońca” Skaldów, „Gdybyś kochał, hej” i „Po ten księżyc złoty” zespołu Breakout, czy wreszcie „Na drugim brzegu tęczy”, z wspaniałym solo saksofonowym Włodzimierza Nahornego oraz przejmującym wokalem Miry Kubasińskiej i Tadeusza Nalepy:
Zobaczyć słońce w nocy,
zobaczyć latem śnieg,
królika trzymać w dłoniach
i głaskać dłonią jego sierść.
A swoją drogą, tytułowa piosenka z pierwszej płyty zespołu Breakout „Na drugim brzegu tęczy” stała się szybko hymnem rodzimego psychodelicznego pokolenia. Usłyszałem ją po raz pierwszy w sopockim Non-Stopie, gdzie dotarłem po długiej autostopowej podróży, nie mniej inicjacyjnej niż ta późniejsza do wojska. A w Sopocie mignął mi wtedy po raz pierwszy – gdzieś w dyskotekowym tłumie – Jacek Bromski, wówczas wzięty dyskdżokej oraz prezenter muzyczny. Inna sprawa, że takiej muzyki jak w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nigdy już nie było. I u nas, i na świecie. Ta nasza młodość…
PS Piosenek zespołu Breakout można jeszcze posłuchać w filmach: „Brylanty pani Zuzy” (1971) Pawła Komorowskiego, „Spona” (1998) Waldemara Szarka, „O dwóch takich, co nic nie ukradli” (1999) Łukasza Wylężałka, „Testosteron” (2007) Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza, „Kizi mizi” (2007) Mariusza Wilczyńskiego oraz serialu Janusza Zaorskiego „Punkt widzenia” (1980).
Jerzy Armata
SFP
fot. Kino Świat
Tydzień 11 / 15 - 17 MARCA 2024
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024