Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Oglądam "Matrixa" w telewizji, ale nie wiem, czy to jest ten słynny Matrix amerykański. Tu rzecz dzieje się w Londynie, może to jest inny, drugi Matrix. Parę zdań do zapamiętania.
Dziennikarz z „GW”
Lud, lud… tylko 23% biednych idzie na glosowanie czegokolwiek. A bogatych osiemdziesiąt kilka gdziekolwiek. A może biedni wiedzą, że to im chuj pomoże, tym bardziej, że do wyboru podsuwają im ciągle tych samych?
Oglądam "Matrixa" w telewizji,
Lud, lud… tylko 23% biednych idzie na glosowanie czegokolwiek. A bogatych osiemdziesiąt kilka gdziekolwiek. A może biedni wiedzą, że to im chuj pomoże, tym bardziej, że do wyboru podsuwają im ciągle tych samych?
Oglądam "Matrixa" w telewizji,
ale nie wiem, czy to jest ten słynny Matrix amerykański. Tu rzecz dzieje się w Londynie, może to jest inny, drugi Matrix. Parę zdań do zapamiętania.
Bo czytam teraz o hinduskim mistyku Krishnamurti (dobrze się nazywa!), którego loża teozoficzna szykowała kiedyś na Mesjasza. Mościli mu wagon samymi różami, budowali na powitanie kwiatowe bramy, klękali przed nim, a on tego nienawidził. Uważał, że okłamujemy siebie kiedy widząc rano deszcz mówimy „Co za fatalna pogoda”, a gdy świeci słońce reagujemy – „Jaki piękny dzień”. Decyduje o tym nasza skrzynka wyobrażeń, nawyków, asocjacji oraz utrwalonych opinii. To ten „Matrix”. Właściwy. Wyłączam telewizor. Chce spokojnie spać.
Idę na „Leara”
w Teatrze Polskim, z Andrzejem Sewerynem. Reżyseruje Szekspira Francuz!? Nie ma nic bardziej odległego. Pamiętam takie tytuły w Paryżu: „Hamlet” adapter par jakiś tam… Dupond. W Polsce wypuszczają różne szkoły corocznie pół setki reżyserów… musi Francuz. Niech to będzie Racine, Molier, Sacha Guitry… ale nie krwawego angola żabojad ma reżyserować!
Pamiętam, jak przyjechał do Polskiego w Warszawie teatr francuski La Comédie-Française z Molierem. Głęboki PRL. Teatr nabity publicznością od parteru po sufit. Siedzą na ziemi między rzędami młodzi i starzy wielbiciele teatru. Nikt nie zna francuskiego poza Andrzejem Łapickim. Pół godzinna utarczka dwóch służących na scenie w pięknych kostiumach. Jeden w czerwonym żupaniku, drugi w żółtym. Na widowni cisza jak makiem zasiał, tylko oni, Francuziki: – Taaa ta… Drugi: – O la la la la… I nagle, gdzieś z ostatniego balkonu ochrypły głos jakiegoś pijanego widza:
–Ten żółty ma rację!
Ryk śmiechu na widowni.
Na bankiecie po premierze reżyser Francuz pytał Łapickiego, dlaczego Polacy tak gorąco przyjęli kłótnię dwóch fagasów.
Francuz rzeźbi w Szekspirze.
Zobaczymy.
Jerzy Gruza
Magazyn Filmowy SFP, 45/2015
Mad Max powrócił
Avengersi wykonali plan minimum
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024